BLONDYNKA NA WALIZKACH,  Osobiste

[BLONDYNKA NA WALIZKACH] Program „Seeds for the Future” czyli skąd w ogóle się w tych Chinach wzięłam?

Cześć wszystkim! :) Dzisiejsza notka będzie dość krótka, bo na dłuższą nie mam za bardzo czasu, ale chciałam mimo wszystko pisać, cokolwiek, żeby całkiem nie zapomnieć o tym blogu i żeby nie dać Wam zapomnieć o mnie. Może nie do końca tego się spodziewaliście, ale będzie to pewnego rodzaju wstęp do kilku kolejnych notek opowiadających o moim wyjeździe do Chin. Generalnie dzisiaj powiem Wam o tym, skąd się w tych Chinach w ogóle wzięłam, jaki był cel tego wyjazdu czyli też co mogłam zaobserwować i o czym dokładniej będę Wam pisać w następnych notkach. Bo generalnie mój wyjazd nie był wyjazdem turystycznym, podczas którego po prostu zwiedzałabym miejsca, o których piszą w przewodnikach turystycznych. Co prawda kilka takich miejsc też widziałam, ale też miałam okazję zaobserwować trochę inną stronę Chin i przede wszystkim właśnie o tym chciałabym Wam opowiedzieć :)

PS. Jeśli nie chce Wam się czytać tej notki, ale jesteście ciekawi czegoś innego związanego z moim wyjazdem, na podstronie możecie znaleźć spis notek, które planuję napisać i co mniej więcej będziecie mogli w nich znaleźć. Jeśli macie jeszcze jakieś propozycje czy pytania, piszcie w komentarzach. Dzięki :)

Jak możecie się domyślić po tytule notki oraz po zdjęciu powyżej, znalazłam się w Chinach ze względu na program „Seeds for the Future” organizowany przez firmę Huawei. Polegało to na tym, iż pod koniec tamtego roku został zorganizowany konkurs dla studentów kierunków technicznych, więc jako studentka informatyki również mogłam wziąć w nim udział. Co też zrobiłam. Było to trochę szalone z mojej strony, bo dowiedziałam się o nim w ostatniej chwili i pracę konkursową pisałam dzień przed deadlinem. Zajęło mi to dosłownie cały dzień i pół nocy, a przez ten czas dowiedziałam się chyba więcej na temat nowych technologii niż przez ostatni rok studiów. I cóż powiedzieć, warto było! Nawet jeśli wciąż uważam, że moja praca do najlepszych nie należała, to jakimś cudem znalazłam się wśród szczęśliwej dwunastki finalistów z całej Polski, którzy w nagrodę otrzymali niepowtarzalną szansę wyjazdu na warsztaty technologiczne w Chinach. (Więcej o programie znajdziecie na oficjalnej stronie na fb: Seeds for the Future Polska)

Jak to wyglądało w praktyce? Cóż, w Chinach byłam dwa tygodnie, podczas których w weekendy zwiedzaliśmy (bo jednak być w Chinach i nie zobaczyć Zakazanego Miasta czy nie wejść na Mur Chiński to byłoby jednak przykre), natomiast od poniedziałku do piątku prawie całe dnie spędzaliśmy na zajęciach. Przez kilka dni podczas pobytu w Pekinie mieliśmy zajęcia kulturalne, to znaczy uczyliśmy się języka chińskiego, kaligrafii i innych tego typu rzeczy, mających nam przybliżyć kulturę chińską. W Pekinie nie byliśmy jednak zbyt długo, już po pięciu dniach przenieśliśmy się do Shenzhen, gdzie większość czasu spędzaliśmy w Huawei Academy, ucząc się zarówno teoretycznie jak i praktycznie o różnych zagadnieniach telekomunikacyjnych, w których ja osobiście się chyba zakochałam i jak przed tym wyjazdem myślałam, że za przeproszeniem, rzucam informatykę w cholerę i skupię się tylko na językach, tak teraz poważnie zastanawiam się czy nie złożyć podania o stypendium i nie zrobić magisterki z informatyki w Chinach. Albo aplikować do pracy w Huawei’u, bo naprawdę, jeśli ten wyjazd miał nas zachęcić do pracy tam, to udało im się w 1000%, bo praca w Huawei’u jest aktualnie w ścisłej czołówce moich celów życiowych <3 Co prawda podejrzewam, że większość osób, które to czytają, to raczej humaniści, ale jeśli jest tu ktoś, kto również studiuje jakiś kierunek technologiczny, czy informatykę, czy jakiś inny pokrewny, to naprawdę zachęcam do wzięcia udziału w kolejnej edycji „Seeds for the Future”, jeśli uda Wam się dostać do szczęśliwej grupy finalistów, to obiecuję, że przeżyjecie jedną z najlepszych przygód swojego życia! Nawet jeśli nie wiążecie swojej przyszłości z telekomunikacją, to wciąż warto, choćby tylko dla tych dwóch tygodni w Chinach :)

Z czym to się wiąże? Oprócz zobaczenia Chińskiego Muru i zdobycia bardzo wartościowej wiedzy technologicznej? Cóż, na przykład z tym, że podczas wyjazdu mogliśmy zobaczyć, jak wygląda życie codziennie zarówno na chińskim uniwersytecie, jak i w korporacji takiej jak właśnie Huawei, o czym więcej napiszę w którejś z kolejnych notek. A również uczestniczyć w bardziej oficjalnych wydarzeniach, spotkać się z ważnymi ludźmi, których normalnie raczej nie zobaczyłabym na ulicy. Dla przykładu zdjęcie na początku notki zostało zrobione na ceremonii otwarcia, podczas której mogliśmy się spotkać między innymi z reprezentantami Ambasady Polski w Pekinie. To był pierwszy raz od lat, kiedy byłam na tak oficjalnym wydarzeniu, ale to było naprawdę ciekawe doświadczenie, przez chwilę mogłam się poczuć, jakbym naprawdę była kimś ważnym, że w ogóle jestem w takim miejscu, w takim towarzystwie. Pod koniec  uczestniczyliśmy również w ceremonii zakończenia, na której spotkaliśmy innych ważnych ludzi (nie będę pisać kogo, bo raz, nie wiem, czy powinnam, a dwa, że nie do końca pamiętam, kto dokładnie tam był, a nie chcę popełnić błędu) i na której otrzymaliśmy certyfikaty ukończenia szkolenia i również mogliśmy się podpisać na pamiątkowej ściance. Trochę jak celebryci na czerwonym dywanie, podpis na ściance, zapozuj do zdjęcia, możesz iść dalej, za 15min występ. Bo tak, musieliśmy też występować, co prawda był to krótki występ, mający na celu zaprezentowanie naszego kraju, ale i tak było to trochę stresujące :”) Na zdjęciu ja z moim certyfikatem, którego treści na zdjęciu nie widać, ale nieważne ;p

Z korzyści towarzyskich warto wspomnieć jeszcze o tym, że nie byliśmy jedyną grupą, jaka przyjechała w tym czasie na szkolenie. Razem z nami byli również reprezentanci „Seeds for the Future” z Meksyku oraz ze Sri Lanki. Mogliśmy więc nie tylko poznać kulturę chińską, ale również mieć styczność z ludźmi z całkiem innych części świata, co również było niesamowitym doświadczeniem. Poniżej zdjęcie z jednego z naszych wykładów, fajna ekipa, prawda? :D

Na zdjęciu widać też naszego cudownego prowadzącego, który wprowadzał nas w tajniki telekomunikacyjne. Nie wiem, jak inni, ale ja już tęsknię i z chęcią wróciłabym do laboratorium, w którym mieliśmy zajęcia, nawet jeśli nienawidziłam białych fartuszków, które musieliśmy nosić, kiedy tam byliśmy xD

A na koniec jeszcze „pocztówka” z głównego budynku Huawei’a. Wiecie, ja osobiście nie byłam w zbyt wielu korporacjach, więc generalnie nie wiem, jak takie budynki zazwyczaj wyglądają, ale zdecydowanie nie wyobrażałam sobie tego w ten sposób:

I to by był chyba koniec na dziś, miałam napisać krótką notkę i uczyć się chińskiego na jutrzejszy test, ale jak zwykle rozpisałam się bardziej niż powinnam. Mam nadzieję, że nie napisałam czegoś, czego nie powinnam i że nie zapomniałam o czymś, o czym powinnam napisać. W każdym razie to tyle w ramach wstępu, o części z tych rzeczy będę pisać więcej w innych notkach, ale też nie o wszystkich, więc jeśli któryś punkt Was zainteresował, dajcie znać. A ja wracam do moich krzaczków, bo skoro chcę w przyszłości do tych Chin wrócić, to wypadałoby się umieć jakoś tam porozumieć. A Wam życzę miłego dnia i do następnej notki! :D

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: