Osobiste

[RANDOM] Wyznanie „Azjozjeba” czyli jak Azjaci zmienili moje życie [Happy 9th Birthday, MeiQ!]

Cześć wszystkim! Wiem, że wszyscy czekają na relację z podróży i obiecuję, że niedługo takie notki zaczną się pojawiać. Ale dzisiaj musiałam wstawić coś innego, nawet jeśli jestem w tym momencie tak nieprzytomna, że ledwo trafiam w klawisze (generalnie do mojego organizmu nie dotarło, że wróciłam do Polski i nadal żyję według czasu chińskiego czyli czuję się tak, jakby była gdzieś 4 nad ranem, a nie przed 22). Dlaczego? Cóż, pewnie nie wszyscy wiedzą, ale 22 listopada to bardzo ważna dla mnie data. Ponieważ dokładnie 9 lat temu, 22 listopada 2008 roku, założyłam tego bloga. Nie do końca w takiej postaci, w jakiej jest teraz, ale generalnie to cały czas jest ten sam blog. Ten sam, na którym tłumaczę piosenki i wstawiam inne głupoty, jakie mi tylko przyjdą do głowy, ten sam, dzięki któremu poznałam mnóstwo wspaniałych przyjaciół i który nauczył mnie wiele ważnych rzeczy w życiu. Spędziłam na tym blogu naprawdę dużą część mojego życia i dlatego ta rocznica jest dla mnie ważna. I z tej okazji stwierdziłam, że napiszę bardzo krótki i bardzo chaotycznie (bo długo i mniej chaotycznie nie jestem teraz w stanie), jak moje zainteresowanie Azją i generalnie prowadzenie tego bloga, wpłynęło na moje życie. Bo gdyby nie to, na pewno byłabym kim innym niż jestem, a generalnie lubię osobę, którą teraz jestem, więc cieszę się bardzo, że te 9 lat temu podjęłam tę spontaniczną decyzję i kliknęłam przycisk „załóż bloga”, patrząc na to z perspektywy czasu to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Dlaczego tak myślę? Więcej szczegółów już w dalszej części notki. Zapraszam do czytania, a ja idę spać, bo naprawdę już oczy praktycznie zapałkami podpieram, żeby nie zasnąć. Bo tej notki nie mogłam przełożyć na inny dzień, ta notka musiała pojawić się dzisiaj! :D

Dzięki Azjatom/Azji/MeiQ….

…zaczęłam się uczyć japońskiego oraz chińskiego

Na początku chciałam napisać, że „nauczyłam się”, ale to chyba za dużo powiedziane. W każdym razie dzięki moim ulubionym celebrytom zaczęłam uczyć się dwóch języków, które leżą w czołówce najtrudniejszych języków na świecie i których znajomość z pewnością przyda mi się w życiu i to nie tylko przy prowadzeniu bloga. Co prawda poziom, na którym teraz jestem, to nie jest poziom, przy którym mogłabym swobodnie dogadać się z przypadkowym człowiekiem na ulicy, ale przynajmniej jeśli chodzi o chiński, to jestem pewna, że prędzej czy później do takiego poziomu dotrę, bo absolutnie się w tym języku zakochałam i mam nadzieję, że kiedyś będę mogła znaleźć pracę z nim związaną.

…pojechałam do Chin! :D

Świeża sprawa, ale generalnie tak, w sumie, gdyby nie Azjaci, to nigdy nie zwróciłabym uwagi na konkurs, który udało mi się wygrać i dzięki któremu pojechałam na dwutygodniowe warsztaty w Chinach, o których będę pisała dokładniej w kolejnych notkach. Pewnie gdyby nie Azjaci, to też nie zależałoby mi tak bardzo, żeby pojechać akurat do tego kraju, ale fakt jest faktem, że te dwa tygodnie były jednymi z najlepszych w moim życiu i żal mi było wracać do Polski, i teraz spinam się jak mogę, żeby dostać stypendium i wrócić tam jak najszybciej.

….nauczyłam się systematyczności i wytrwałości

W sumie to tego nauczyło mnie głównie prowadzenie bloga, ale nie zaczęłabym pisać bloga, gdybym nie interesowała się azjatycką muzyką, dramami, filmami itp., bo w końcu to głównie o tym tutaj piszę i zawsze pisałam. Wcześniej co prawda pisałam inne blogi, o różnych innych rzeczach, potterowskie, z opowiadaniami, ze zdjęciami, pamiętniki… było tego mnóstwo, ale jednak żaden nie przetrwał dłużej niż parę miesięcy. Ale MeiQ przetrwało. Już 9 lat! Także no, Azjaci mnie jednak motywują bardziej niż cokolwiek innego xD

…znalazłam w sobie odwagę, by spełniać swoje marzenia

Przede wszystkim jedno, to o muzyce. Kiedyś strasznie się bałam, przejmowałam się jak głupia tym, co inni pomyślą, wiedziałam, że nie jestem wystarczająco dobra i bałam się chociaż spróbować. Ale odkąd kiedyś, na tym blogu, bodajże na 3 rocznicę, a więc dokładnie 6 lat temu, wstawiłam piosenkę, którą sama skomponowałam i zaśpiewałam. W komentarzach przeczytałam, że mój głos jest ciepły, że powinnam śpiewać więcej… Nawet jeśli wiem, że wciąż brakuje mi techniki i że pewnie nigdy nie osiągnę poziomu, który bym chciała, to przynajmniej w końcu mam odwagę próbować i nie boję się aż tak bardzo krytyki. W końcu nikt nie jest od razu idealny, a ćwiczenie czyni mistrza, prawda? :)

…nigdy nie znajdę sobie faceta

Trochę żart, ale trochę serio, przez tych głupich azjatyckich idoli moje wymagania co do mężczyzn są teraz tak wygórowane, że chyba nigdy nie znajdę nikogo, kto by je spełniał. No, chyba że jeszcze uda mi się jakiegoś idola dorwać na ulicy, ale to chyba mało prawdopodobne, co nie? X’D

…poznałam najlepszych ludzi na świecie! <33333

To jest właściwie najważniejszy punkt z tej listy. Prawie wszystkich moich najlepszych przyjaciół poznałam właśnie dzięki Azji. Część poznałam przez internet, poprzez bloga, twittera, fora fansuberskie… Część poznałam na konwentach czy imprezach azjatyckich… Jeszcze innych poznałam na studiach, ale że są to studia dalekowschodnie, to można powiedzieć, że również przez Azję. Przeżyłam z nimi naprawdę wiele, szalone przygody, najlepsze koncerty, imprezy do białego rana, rozmowy od serca, kryzysy życiowe, kłótnie i godzenie się … Znam ludzi, którzy nie wierzą w to, że internetowe przyjaźnie mogą być prawdziwe, ale obiecuję Wam – mogą :) Jestem pewna, że bez tych ludzi już dawno zagubiłabym się we własnym życiu, ale dzięki temu, że ich mam, jestem w stanie iść dalej, wiedząc, że choćby nawet świat zawalił mi się na głowę, to zawsze będę mieć kogoś, kto pomoże mi go podnieść i na nowo poskładać w jakąś sensowną całość. Dziękuję Wam, że jesteście! Naprawdę dziękuję! Pewnie część z Was nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważną częścią życia dla mnie jest… Nawet jeśli nie widujemy się często, dziękuję, za wszystko :) <3

….znalazłam w życiu jakiś cel

Być może zabrzmi to banalnie, ale odkąd tylko pamiętam zawsze byłam zagubiona w swoim życiu. Właśnie dlatego ten blog nosi nazwę „meikyuu” czyli z japońskiego „labirynt”. Zawsze chciałam pomagać ludziom odnaleźć w życiu cel, walczyć o marzenia, nawet jeśli sama nie potrafiłam pomóc samej sobie. Ale teraz chyba w końcu wiem, do czego dążę, wiem, czego chcę, nie wiem, czy uda mi się cokolwiek z tego osiągnąć, ale mam motywację, by w końcu o coś walczyć. I wiem jedno – moja droga zdecydowanie prowadzi gdzieś w stronę Dalekiego Wschodu :))))


PS. na koniec jeszcze kilka randomowych bannerów, jakie wykorzystywałam na swoim blogu, było ich dużo dużo więcej, ale wstawiam kilka, które akurat znalazłam i które wyrażają bardzo wiele z tego, gdzie kręciły się moje myśli w poszczególnych etapach mojego życia

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: