Osobiste,  Polecane

RE:START

Sentyment to przedziwna rzecz. Trochę jak przyzwyczajenie, ale nie do końca. Z sentymentu dziesięć razy wracamy do tej samej książki czy po raz kolejny oglądamy film, który znamy już praktycznie na pamięć i nic nie może nas w nim zaskoczyć. A jednak nadal nam się podoba. Z sentymentu nosimy tę bransoletkę szczęścia, którą dostaliśmy od przyjaciółki w gimnazjum, mimo że ani już ładnie nie wygląda, ani nie pasuje do naszego aktualnego wizerunku. Z sentymentu nie wyrzucamy też starych ubrań, które kochaliśmy nosić, mimo że są już zbyt znoszone, żeby pokazać się w nich publicznie. A później narzekamy, że szafa pełna, a i tak nie ma się w co ubrać. Z sentymentu kupujemy watę cukrową na jarmarku bożonarodzeniowym, bo chociaż teraz wydaje się za słodka, to jednak wciąż ma ten smak dzieciństwa.

Z sentymentu robimy różne rzeczy, zwykle ani nie pomagają, ani nie przeszkadzają nam one w normalnym funkcjonowaniu. Są jedynie bodźcem, który na krótką chwilę pomaga nam wrócić do dawnych czasów, przypomnieć sobie jakąś osobę czy okres w życiu, które wyjątkowo ciepło wspominamy.

Ja z sentymentu trzymałam się tego bloga. A właściwie formy, w jakiej go prowadziłam. Mimo że tematy się zmieniały, pewnych rzeczy trzymałam się, odkąd zaczęłam pisać swoje pierwsze blogi tych dobrych kilkanaście lat temu. Najpierw krótki wstęp w formie kartki z pamiętnika, później obrazek, pogrubiony nagłówek, treść właściwa czyli tłumaczenie, opowiadanie czy inna recenzja, a na końcu komentarz do tego. Ta forma nie jest zła, wręcz przeciwnie, zawsze bardzo ją lubiłam. Jednak w którymś momencie poczułam, że po prostu już z niej wyrosłam – jak z tego swetra, który babcia zrobiła mi, gdy miałam naście lat i wciąż co jakiś czas sprawdzam, czy jeszcze się w niego zmieszczę. I tak samo co jakiś czas wracałam na tego bloga z jakąś notką z tłumaczeniem, sprawdzając, czy dalej umiem ją napisać i tłumacząc sobie, że piszę tak rzadko dlatego, że po prostu nie mam czasu.

Poniekąd jest to trochę prawda. Jak pewnie wiecie, moja uwaga w dużej mierze koncentruje się ostatnio na stronie meiq.pl, większość czasu po pracy spędzam na tłumaczeniu dram lub robieniu korekty odcinków tłumaczonych przez innych. Do tego dochodzi aktualizowanie mediów społecznościowych, co wbrew pozorom też nie jest taką prostą sprawą. Ostatecznie często zdarza się tak, że gdy kończę robić wszystko, co muszę zrobić, to uświadamiam sobie, że jest już północ i trzeba iść spać, bo następnego dnia trzeba wstać rano do pracy.

Czasem jednak nie jest to kwestia czasu. Zdarza się tak, że uda mi się nadrobić wszystkie zaległości tłumaczeniowe i korektorskie, więc mogę poświęcić wieczór na coś innego. Często wtedy moje myśli wracają do tego bloga. Przypominam sobie, że dawno go nie aktualizowałam i może fajnie by było coś napisać. Jednak po całych godzinach pracy nad tłumaczeniami dram i piosenek do dram, ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę, to zabieranie się za kolejne tłumaczenie czy inną notkę, która pasowałaby do stylu mojego bloga.

Dlatego nie piszę nic.

A czasem bym coś napisała. Tylko coś innego. W innym stylu.

Mimo wszystko mam tego bloga już od ponad 13 lat, przez ten czas bardzo się zmieniłam, dorosłam, stety lub niestety. I chociaż dalej jestem zakręcona na punkcie Azji, to jednak patrzę na wszystko od trochę innej strony i moją głowę zaprzątają nieco inne przemyślenia. I niektórymi naprawdę chciałabym się z Wami podzielić.

Dlatego wracam!

Zmieni się trochę forma notek. A może nawet trochę bardziej niż trochę. Będzie mniej tłumaczeń, więcej po prostu moich przemyśleń. Na różne tematy, w dalszym ciągu pewnie będą to głównie tematy związane z Azją – z muzyką, dramami, kulturą, językiem. Czasem jednak może się zdarzyć, ze wrzucę coś kompletnie z innej beczki. Zmieniam też szatę graficzną, po takiej przerwie najwyższy czas zacząć od nowa. Mam głowę pełną pomysłów na tematy kolejnych notek, które mam nadzieję, że Was zainteresują.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby usunąć dotychczasową zawartość bloga i zacząć naprawdę od zera, jednak ostatecznie stwierdziłam, że zostawię stare wpisy. Tak z sentymentu ;)

2 komentarze

  • Tasmai

    Cześć, wpadłem tutaj przez przypadek próbując bezskutecznie odnaleźć twojego starego bloga z tlumaczeniami japońskich piosenek. Zastanawiam się czy on jeszcze gdzieś istnieje i czy twoje tłumaczenia nie przepadły bezpowrotnie w zapomnianych odmętach internetu. Naszła mnie ostatnio nostalgia i ochota na przypomnienie sobie piosenek z przed kilku lat i na starym pc w zakładkach wygrzebałem adres twojej strony gdzie jak mnie pamięć nie myli znajdowały sie tłumaczenia piosenek nawet mniej popularnych artystów/ artystek. Swoją drogą, mimo że nie zaglądałem tutaj przez dobre kilka lat miło widzieć, że rozwinęłaś się w kierunku zwiazanym z Azją i twój blog wyewoluował w coś wiekszego.

    • Riva

      Cześć, dziękuję Ci bardzo za miłe słowa, to niesamowite, że osoby, które śledziły mojego bloga parę lat temu wciąż o nim pamiętają <3 Niestety tłumaczenia japońskich piosenek przepadly w trakcie przenosin na nowy serwer. Część z nich mam jeszcze gdzieś w otchłaniach swojego dysku, ale część przepadła bezpowrotnie, nawet ja już ich nie mogę znaleźć. Niektóre na pewno są jeszcze dostępne na stronkach typu tekstowo, gdzie ludzie je kopiowali bez mojej wiedzy i później tylko dziwiłam sie, że coś znajomo to tłumaczenie brzmi :'') Mnie też strasznie ich szkoda, bo to ogromna część mojej historii blogowej i nie tylko, a także wiele wspomnień. Teraz skupilam się bardziej na tłumaczeniu dram azjatyckich i piosenki tłumaczę w większości tylko te, ktore występują w dramach jako ścieżka dźwiękowa, na więcej rzadko znajduję czas, bo poza internetem również mam sporo zobowiązań. Ale Twój komentarz aż zmotywował mnie, żeby usiąść nad jakaś piosenką w wolnej chwili, bo nadal sprawia mi to niemałą przyjemność. Dziękuję <3

Leave a Reply to Tasmai Cancel reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: