Filmy/Dramy,  Recenzje

[CDRAMA] 谈判官 (Negotiator)

Hej, zaplanowałam sobie na dzisiaj notkę, więc i jest. Pisałam tę recenzję od ponad miesiąca, przynajmniej. Ogólnie jak skończyłam oglądać tę dramę, byłam tak wyładowana emocjami, że napisanie czegokolwiek na pewno nie skończyłoby się dobrze. Myślałam, że po jakimś czasie będę umiała spojrzeć na to z dystansem, ale patrząc na to, co ostatecznie napisałam, to i tak jest to bardzo chaotyczna „recenzja”, o ile w ogóle można to tak nazwać. Starałam się nie spoilerować, a ciężko mi powiedzieć cokolwiek nie spoilerując, więc nie wiem, czy jest sens pisać taką notkę w ogóle. Ale stwierdziłam, że nawet jak nie dla Was, to napiszę ją trochę dla siebie, żebym mogła wrócić do niej za parę lat i przypomnieć sobie, jak bardzo ją przeżywałam xD A gdyby ktoś jednak chciał poprzeżywać ze mną, zapraszam do lektury :D

谈判官  (Negotiator)

Xie Xiaofei (Huang Zitao) jest dziedzicem X-Group, dobrze prosperującej chińskiej korporacji działającej na terenie USA. Ponieważ spółka chce przenieść swoje wpływy również na teren ojczystych Chin, Xiaofei zostaje wysłany do Szanghaju, by tam reprezentować firmę podczas negocjacji z potencjalnym partnerem biznesowym. Tong Wei (Yang Mi) jest kobietą sukcesu, pracuje jako negocjatorka i jako jedna z najlepszych w swojej branży została przydzielona do projektu dotyczącego X-Group. Już od początku zdobywa ona zainteresowanie młodego dziedzica, który zdecydowanie ma problem z oddzieleniem interesów firmy od spraw prywatnych. Czy między tą dwójką możliwe jest coś więcej niż relacja biznesowa? I jak bardzo ewentualny romans może zaszkodzić ich pracy zawodowej?

Drama ma 42 odcinki, a ja obejrzałam ją w tydzień, może jeden dzień więcej, ale zajęło mi to mniej więcej tyle, z tym 4 ostatnie odcinki oglądałam tylko po chińsku, bo angielskich napisów jeszcze nie było, a ja nie mogłam się doczekać, co będzie dalej. Łatwo więc wywnioskować, że drama mnie wciągnęła, bardzo. Po skończeniu oglądania poszłam do mojej współlokatorki, żeby się poskarżyć, że nie mogę się zdecydować, czy ta drama jest bardzo zła czy bardzo dobra, czy właściwie to oba naraz. Minął miesiąc od kiedy skończyłam ją oglądać i nadal trzymam się wersji, że oba naraz. W

Dlaczego?

Cóż, powiedziałabym, że głównie dlatego, iż była to drama, która naprawdę potrafiła wzbudzić w oglądającym silne emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne. W moim przypadku chyba głównie negatywne w sumie, i to dlatego ta drama jest zła. Bo przez większość czasu przeklinałam bohaterów za ich głupotę i czemu nie potrafią się ogarnąć. Ale po dłuższej chwili zastanowienia stwierdzałam, że gdybym to ja była w ich sytuacji, wiedziała tyle, ile oni wiedzą, to pewnie sama zachowałabym się równie głupio. I właśnie dlatego ta drama jest dobra, bo jest realistyczna, naprawdę. Mamy tu przegląd bardzo różnych charakterów. Mamy zbuntowanego dziedzica z bogatej rodziny, a także bogatą dziedziczkę, która ma pod górkę z samej racji bycia kobietą. Mamy kobietę sukcesu, która całe życie poświęciła pracy i nie ma czasu na miłość oraz taką, która dla miłości poświęciła karierę i całe swoje życie. Mamy przeciętną studentkę, która marzy o tym, żeby zdobywać świat, ale trochę jej jakby nie stać,  mamy też pana z gitarą z małego lokalnego zespołu. Mamy pana prawnika, który w pracy osiąga sukcesy, ale w życiu miłosnym niekoniecznie i mamy dziewczynę z prowincji, która przyjechała do Szanghaju zrobić karierę zawodową i oczywiście znaleźć męża. Do tego dochodzi mnóstwo postaci pobocznych takich jak materialistyczna ciotka, zazdrosny przybrany brat i właściciel klubu dla wyższych sfer. Jest w czym wybierać, naprawdę, ale jednak ciężko jest się z jakąkolwiek z tych postaci tak całkiem zidentyfikować, bo mimo że na początku może się wydawać, że drama będzie schematyczna, to jednak nie jest. Nie wszystko idzie tak jak w bajce, właśnie wszystko bardziej przypomina mi realne życie niż jakąkolwiek inną dramę, jaką oglądałam. Schematy są przełamane i nawet zakończenie nie jest do końca szczęśliwe, ale też nie jest nieszczęśliwe. Jest zachowana równowaga. Za każdym razem jak myślałam, że już nie mogę patrzeć na to, co się w tej dramie dzieje, to w następnym odcinku pojawiało się coś, od czego nie mogłam się oderwać. Więc tak, równowaga była zachowana. I właśnie dlatego ta drama jest bardzo zła, ale też bardzo dobra.

Jeśli chodzi o bohaterów, to właściwie żadnej postaci tak naprawdę nie uwielbiałam, każda z nich mi czymś podpadła, ale też każda miała takie momenty, kiedy naprawdę ją lubiłam. Więc generalnie na końcu wyszło na zero. Jeśli chodzi o dwójkę głównych bohaterów, to na początku ich lubiłam, ale później zaczęli mnie wkurzać, później znowu ich lubiłam i tak w kółko. Jakbym takiego Xiaofeia spotkała w realnym życiu, to chyba w którymś momencie bym go zabiła, słowo daję, albo czymś ostrym, żeby umierał w męczarniach albo zaprzytulałabym go na śmierć, bo momentami był wkurzający jak diabli, a momentami po prostu przeuroczy. Ale jedno w nim lubiłam – chłopak wiedział, czego chce. Lubię facetów, którzy wiedzą, czego chcą i nie boją się tego pokazać, mam wrażenie, że serio ciężko o takich teraz. Tong Wei z kolei imponowała mi, jeśli chodzi o pracę zawodową i zdecydowanie chciałabym z nią pracować. Ale jeśli chodzi o relacje międzyludzkie to czasem była taką idiotką, ze zastanawiałam się, czemu wszyscy ją tak kochają, no cóż Generalnie każdy bohater miał swoje mocne i słabe momenty, o czym zresztą wspomniałam już wcześniej. A moją ulubioną postacią była kuzynka głównej bohaterki, Tiantian, która na początku wydawała się takim rozpieszczonym dzieckiem, ale ostatecznie okazało się, że w chwilach kryzysu tylko ona potrafi wszystkich ogarnąć.

Za aktorstwo wszystkim daję piątkę z plusem, skoro potrafili zagrać tak, by wzbudzić we mnie tak skrajne emocje, to zdecydowanie zasłużyli na jakąś nagrodę, ja rzadko tak dramy przeżywam, naprawdę.

Jedyne, co mnie bardzo, ale to bardzo w tej dramie wkurzało, to dubbing. Ja wiem, że w chińskich dramach to jest norma, ale jeśli znam praktycznie wszystkich aktorów, wiem, jak naprawdę brzmią ich głosy, a później w dramie słyszę inny głos, to ciężko mi to przełknąć. Na szczęście po kilku pierwszych odcinkach się przyzwyczaiłam, nawet dobrze do postaci były te głosy dopasowane, więc jak kogoś też to na początku będzie denerwować, to polecam jednak przebrnąć przez tych pięć pierwszych odcinków, człowiek naprawdę się przyzwyczaja. Tylko jak byli w Ameryce i mówili po angielsku, to myślałam, że komuś krzywdę zrobię, bo wtedy głosy podkładali jeszcze inni aktorzy i to był taki dysonans, jak między sobą rozmawiali po chińsku i słyszysz jeden głos, a nagle zwracają się do kogoś po angielsku i inny głos, no po prostu… dlaczego? T_T

I to chyba tyle mi przychodzi w tym momencie do głowy. Tak ogólnie, jeśli ktoś by mnie spytał, czy polecam tę dramę, to tak, polecam bardzo. Bo wrażenie ogólne jest bardzo dobre. To jedna z tych dram, którą nie tylko oglądasz, ale żyjesz nią, pewne sytuacje odnosisz do własnego życia, nad pewnymi kwestiami zatrzymujesz się dłużej i to nie tylko nad relacjami między bohaterami, ale też nad różnymi kwestiami społecznymi czy ekonomicznymi. Nad relacjami między pracownikiem a przełożonym, nad tym, jak ważna jest hierarchia w rodzinie, zwłaszcza w tych bogatych domach i jak ciężko jest czasem znaleźć pracę, gdy najbardziej jej potrzebujesz. Myślę, że nawet jeśli ma dużo odcinków, to naprawdę warto było poświęcić na nią ten czas. A przynajmniej taka jest moja opinia.

Na koniec jeszcze piosenka przewodnia z dramy, jak dla mnie jakoś specjalnie się nie wyróżnia, ale słyszałam ją tyle razy w dramie, że z czasem ją polubiłam :)

3 komentarze

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: